Trochę mnie.

Moje zdjęcie
Nie wierzę w spadające gwiazdy. Ale wierzę w grosik wrzucony w fontannę. Czemu tak? Bo w życiu nic za darmo. https://www.facebook.com/sniez666

wtorek, 29 maja 2012

Urke


Pamiętam jak Mateusz zdjął mi kiedyś buty w szkole. To było trzy lata temu. Bardzo miło wspominam ten okres. Zabrał te buty, położył na parapecie, a mnie podniósł i biegał ze mną po szkole. Parę osób pukało się w czoło, parę osób się śmiało. Wariaci.
Pamiętam jak Miłosz wszedł na drzewo w dzień wagarowicza na Pradolinie. Udawał małpę i kołysał drzewem. Potem wraz z Krzysiem urządzili walkę na drewniane miecze świetlne, omal nie pozbawiając się oka. Wariaci.
Pamiętam jak w gimnazjum Damian założył się, że przeskoczy naszą rzeczkę. Jakoś wątpiłam w to. Chwila skupienia i skoczył. Zrobił to, mocząc sobie przy tym jedną nogę. Wariat.
Pamiętam jak na urodzinach Macieja, Maciej z Bartkiem próbowali schować się pod moją długą suknię. Chwila trwogi, w głowie „Boże, dziękuję ci za halkę” i zrobili to. Wariaci.
Pamiętam jak Hubert podczas swoich domówek urządzał nocne bieganie. Koło północy, po pobliskich drogach, nie zawsze trzeźwi, ale zawsze nadzy. Wariaci.
Pamiętam jak wraz z Elką, podczas klasowego biwaku kąpałyśmy się w jeziorze. My jedyne, w najzimniejszej wodzie, jaką możesz sobie wyobrazić. Wariatki.
Pamiętam jak z Agatą, dwa lata temu, tańczyłyśmy. Najlepsze powietrze na świecie – to zaraz po burzy, ogromne kałuże, bose nogi, środek miasta. Gdyby ktoś wtedy szedł ulicą, pomyślałby – wariatki.
Kogokolwiek sobie nie przypomnę, patrząc na ludzi, z którymi obcuję w takim mocniejszym wymiarze, nie było takiego bez pierwiastka wariactwa. I chyba właśnie za to ich kocham. Nie potrafię nas sobie wyobrazić, nas starszych, siedzących przy stoliku na dworze z kawą w dłoni. Bardziej siedzących w Pomorzance, spijających piwo, przekrzykujących się. Ale chyba o to właśnie chodzi.

Bo tylko wariaci są coś warci.

niedziela, 27 maja 2012

Kiwi

Co mi siedzi w głowie? Tylko jedno mi siedzi w głowie. W ręku jak zwykle kawa - wybiła godzina druga, więc niegrzeczne dziewczynki dopiero z łóżek wstają. Ale chyba źle to wygląda, kiedy od dłuższego czasu jest się niegrzecznym.
Kocham moją Mamę. Wczoraj wybyła razem z Tatą do znajomych - wolny dom. Pierwsze pytanie po otworzeniu moich oczu? "Jak tam domówka." Zna mnie na wylot. Wie, kiedy coś u mnie nie gra, a kiedy wszystko jest w porządku. Wiecie - to taka osoba, którą warto mieć obok.
I niech na mojej Mami Gabi się skończy. To będzie dobry koniec. Może kiedyś znowu napiszę coś w stylu mojej Kalifornizacji.

"Did you exchange
A walk on part in the war,
For a lead role in a cage?"

Uwielbiam to zdjęcie. Śnieg jako mała, dredowata mama! :D

czwartek, 24 maja 2012

Oczy czyste.

Koszula i majtki - mój ulubiony poranny zestaw. Tylko, że zamiast kawy herbata dziś wylądowała w moich rękach. Nie mam na nic ochoty. Ale wiem, że później ją nabiorę.
Weszłam wczoraj na wagę. Stoi w łazience na widoku, więc czemu nie? Ale chyba raczej nie chciałam widzieć tych cyferek, wskazujących na to, że tyle waży dziecko w podstawówce. Dwa kilo do tyłu i jestem załamana. Bo w przeciwieństwie do większości - dla odmiany chciałabym przytyć. Mój brzuch stał się płaski zupełnie, co źle wróży reszcie ciała. Chyba muszę odwiedzić pewnego lekarza. I żegnam się z fajkami. Hm, mój dekadentyzm pójdzie gdzieś. Niech to szlag.
Zupełnie inny objaw nadziei. Poczekaj, bla, bla, bla, nie wkręcaj, za dużo wkręcasz, za dużo chcesz, za mało masz, nie czas, nie ta chwila. nie ten dzień, nie ten świat.

"Teraz wstań i bądź kim chcesz koło mnie."

wtorek, 22 maja 2012

Wszystko

Dziwnym jest to, że gdy u Ciebie jest jakoś w miarę, to dookoła wszystkim się coś pieprzy. No, prawie wszystkim. I to jest ta trudność, którą musisz pokonać - olać to i cieszyć się teraz, czy zadręczać się razem z innymi. Nie, to nie jest złe. Ale znam siebie, wybiorę drugą opcję. Zawsze ją wybieram.
Weekend w Kwiekach całkiem udany, słońce dopisało, aż zanadto - patrząc na moje czerwone ramię i nos. Jednakże nam wszystkim przyda się ta chwila wytchnienia od stresu, koni, pracowników i VIPów. Od tych ostatnich najbardziej. Zadziwia mnie to jak tacy ważni ludzie mogą być tak chamscy. No większość ich. Bo zdarzyły się i te milsze osoby. Jednak żądanie o północy podania Johnny'ego Walker'a mimo leżącej obok innej whisky to przesada. Przecież to impreza na świeżym powietrzu, a nie w sali balowej. Patrzenie w dekolt i głośne o tym opowiadanie też jest nie na miejscu. I narzekanie na obiad podany pod nos - kolejna głupota.

"Bunt wynika z tego, że nie znasz życia. buntujesz się przeciwko temu, co zauważasz i czego nie potrafisz zrozumieć. Kiedy zaczynasz wszystko rozumieć, mówisz: „Aha!” i masz siedemdziesiąt lat. Nie chcę dożyć momentu, kiedy w moim życiu wszystko będzie jasne."
Chciałabym ruszyć jeszcze bardziej do przodu.

środa, 16 maja 2012

Tabula Rasa.

Wszystko, co mnie otacza nagle staje się płótnem. Tak oto moim płótnem stała się ściana, którą widzę, gdy po raz pierwszy danego dnia otworzę oczy. Miałam dzisiaj niesamowity popęd na złapanie pędzla w moje dłonie. Tak oto na mojej ścianie pojawiły się dwa brązowe koty. Czemu brązowe? Pewnie dlatego, że dwie ściany takie też są. Wreszcie mogłam zrealizować swoje marzenie na pomalowanie ścian w moich (jak dotąd) ulubionych odcieniach - miodowy i brąz. Chociaż mój wymarzony brąz wyszedł kakaowy.  Jeszcze parę rzeczy jest do zrobienia w pomieszczeniu, w którym oddaje się moim ulubionym zajęciom - spanie, słuchanie, czytanie.
Płótnem też stała się moja szafa - a raczej jej zawartość. Jestem niesamowicie zadowolona z kolorów, które do niej weszły. Czasem aż się śmieję z tego, jak kiedyś królowała tam czerń. Ewentualnie jakiś skromny kolor - żeby odróżnić ciuch.
Moje włosy też są płótnem. Niedawno pojawiły się tam znowu dredy (których nie żałuję - a nawet ciężko mi jest wybaczyć sobie, że mogłam je kiedyś ściąć). Poza dredami - pędzelki jako końcówki, jeżeli mowa o malowaniu.
Jutro ostatni dzień, jeżeli chodzi o otaczaniu się płótnem. Pytanie - z czego jeszcze można płótno uczynić. Skin, skin, piękna, wręcz albinoska skóra. Słońce nigdy nie jakoś nie lubiło. Projekt w głowie siedzi od dawna - nie walczę z tym, pewnie już nigdy nie będę.
I choć wyżej napisałam, że jutro ostatni dzień płótna, to tak naprawdę całe nasze życie jest tabula rasą. Mam nadzieję pomalować ją najróżniejszymi kolorami - niekoniecznie tymi szarymi.

"Wczoraj i jutro, nie znaczą nic.
Przestań się śpieszyć i naucz się być."

Mała odmiana kolorów, jeśli chodzi o muzykę.

czwartek, 10 maja 2012

Lalalalalala, lie, lie, lie.

Trzymam się za skronie, głowa mi pęka. Zaraz eksploduje od tego, co właśnie do niej dopuściłam. Zatajanie faktów przed samą sobą lub też zupełne ich ignorowanie nie jest moją mocną stroną. Ja wiem, że jest wieczór, że zaraz to minie, jednakże jest to nie do zniesienia. Jeszcze do tego piekielny czwartek, lekarzowy piątek i tak w kółko. "To robi się żałosne" - usłyszałam kiedyś.
Widziałam nieoficjalny teledysk do Baby. Zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Chciałabym tak. W sumie rozglądając się wokół dość często powtarzam "chciałabym". Co się za tym kryje - wiadomo. Chcieć a móc, skoro chcesz, to nie miałaś, nany-nany-na.
Wczoraj przyszło mi się zmierzyć z tym, co zrobiłam kiedyś. A właściwie, czego nie robiłam, a tak bardzo powinnam. "Prawie spadłem z krzesła, jak zobaczyłam, że pierwsza napisałaś".
"Ona już nie jest mną. I raczej nigdy już nie będzie. Ruszyłam na przód, choć ciągle jeszcze się odwracam. Widocznie tak ma być, że wracasz do tego, póki jest jeszcze w zasięgu twojego wzroku. Co potem? Potem z górki. Bo na to już nie spojrzysz, spojrzysz na coś zupełnie innego, na świeże ślady. Nazywałam siebie beznadziejną, ale chyba czas siebie przeprosić. Albo poczekać jeszcze chwile, bo ze mną to nic nie wiadomo. No wiecie - jak to z kobietą."
Lubię patrzeć na moje stukające w klawiaturę palce. Lubię pisać coraz szybciej i szybciej, a przede wszystkim więcej. Lubię jak słowa same się układają - tak jak w tym momencie, chociaż zupełnie przypomina to teksańskiego. Co jakiś czas zatrzymam wzrok, by przeanalizować błędy. Czy były dopuszczalne. Cholernie lubię pisać, chociaż nie zawsze ma to sens. Dla innych. Dla mnie zawsze będzie miało. Potrafię zajrzeć w starego, pięcioletniego bloga i powiedzieć - aha, wtedy działo się to i to.
To był marzec tak? Ten pierwszy raz. Przynajmniej tak mi się kojarzy. Pamiętam co wtedy było, ale nie pamiętam, co było całkiem niedawno. She wants to be sure.
Telefon milczy.

Lalalalala, lie, lie, lie.

poniedziałek, 7 maja 2012

Że sie kochasz przy Beatlesach.

Dzień dwudziesty zaczął się dnia piątego. Dobra moja!
Od kilku dni dzieją się niezwykłe rzeczy. Kto by pomyślał, że były one na wyciągnięcie ręki. Żyję i coraz częściej mam ochotę krzyknąć "bądź wieczna!". Bo przecież dla takich chwil się żyję.
Niespełna dwa tygodnie i człowieka się nie poznaje. Właśnie tak jest ze mną. Widzę w lustrze inną dziewczynę. I tu nie chodzi o fakt, że dredy wróciły. Ta dziewczyna się uśmiecha, mówi "oby tak dalej", nawet jej szafa stała się jakby bardziej kolorowa. Pokochała spódnice. Ta dziewczyna nawet tańczy przed lustrem przy Gallows Pole. Zamiast zwykłego dzwonka na sms muczy jej krowa. Powiecie - szalona, ale jej to koło uszu poleci.
Niedługo do Chojnickiego zwierzyńca dołączy ten oto kotek. Ten z serduszkiem. Drugi zarezerwowany dla kuzynki Weroniki. Pojedzie do wielkiego miasta, do Gdyni. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkają. Wiem, mało widać, ale mam nadzieję, że jutro, jak pojadę do Babci będzie miał już oczka otwarte i wyraźniejsze zdjęcia dodam. Już go kocham.
Tak więc moja miłość ulokuje się na tym małym zwierzątku. Jak wiecie mam psa, ale spokojnie - Tofik już go zaakceptował, razem w jednej budzie spali c; Teraz tylko kot chomika musi zaakceptować (od czasu notki Chojnicki zwierzyniec doszedł nam do rodziny Maurycy).
Nauczyłam się dokręcać dredloki. Co prawda jestem im przeciwna, ale nie miałabym nic przeciwko dorobić komuś.

"Ale lubię twoje włosy
Glany, cienkie papierosy
Małą bliznę na kolanie

Nie o wszystkim mówisz mamie
Lubię, gdy jesteś zawzięta

Kiedy walczysz o zwierzęta
Że masz dziary w dziwnych miejscach
Że się kochasz przy Beatlesach."

Zarzuć to w odtwarzaczu, zakochasz się na nowo.
 Jeszcze jedno ze zdjęć. Z serii - zajebiście kocham to miejsce.