Trochę mnie.

Moje zdjęcie
Nie wierzę w spadające gwiazdy. Ale wierzę w grosik wrzucony w fontannę. Czemu tak? Bo w życiu nic za darmo. https://www.facebook.com/sniez666

czwartek, 6 listopada 2014

Dom.

Wyobrażam sobie, że jestem w moim własnym mieszkaniu. Kuchnia zdobiona w stylu starowiejskim, bo taki przypomina mi o tym, skąd pochodzę. W wazonie na parapecie stoją piękne słoneczniki, a obok posadzone mam przeróżne przyprawy. Bóg mi świadkiem, że świeże przyprawy dają o wiele lepszy aromat niż te z pudełka. Sypialnia z kolei jest cała biała - biała pościel, białe ściany, białe ogromne poduszki. trochę jak w psychiatryku, ale cała ta biel daje poczucie takiej czystości. Dla kontrastu, jedna ściana pokryta ciemno-brązową bonanzą. Wszystko w sypialni jest drewnem: biało-brązowym drewnem. Żadnej elektroniki, pomijając ukryty kabel od lampki nocnej. Łazienka dla kontrastu jest bardzo nowoczesna. Prysznic z deszczownicą, najlepiej z niskim brodzikiem, zrobiony bezpośrednio na kafelkach. Ogromne lustro oświetlone lampkami ledowymi. Chciałabym mieć jeszcze miejsce na wannę, w której odpoczywać mogłabym godzinami. Kładłabym świeczki na brzegu, brała lampkę wina, włączała radio z nastrojową muzyką. I salon. W rzeczy samej salon ciężko jest mi sobie wyobrazić, nie jest tak stałym pragnieniem jak reszta pomieszczeń, dlatego też na dzień dzisiejszy wygląda on tak: niskie meble, żółte ściany. Żadnych ogromnych, potężnych meblościanek. Minimalistyczność. Na jednej z szafek znajduje się telewizor, niżej leży xbox, dekoder, elektryczny zegarek. Vis a vi telewizora znajduje się stolik do kawy, a na nim półmisek z ciastkami, i wielka szara rogówka, z ogromną ilością poduszek, którą w razie konieczności mogę zamienić na niezwykle duże łóżko dla gości. Jedynym dużym meblem, który znajduje się w tym pomieszczeniu jest regał na książki. Wszystkie książki mojego życia - te, które dostałam w prezencie i te, która sama sobie kupiłam. Czuję więź z tym regałem, jak z dzieckiem, z którego jestem dumna i mam ochotę pokazać całemu światu, ale oddać nikomu.

Wyobrażam sobie, jak wracał do mieszkania, czując to, co czuję teraz. Siadam w salonie, przy rogówce, na podłodze i rozglądam się dookoła. Wokół cisza, żadnej muzyki, żadnych odgłosów. Szybkim ruchem podnoszę się z podłogi, rzucam telefonem o ścianę. Stolik do kawy z impetem ląduje na boku, a ciastka, które na nim leżały, rozsypały się po całym pokoju. W oka mgnieniu z xboxa, dekodera i zegarka, zostają tylko plastikowe części, trudne do ułożenia. Nie wiesz czy to część zegarka, czy może już dekodera, wszystko się perfekcyjnie zmieszało. Książki fruwają po całym pokoju wraz z pierzem z poduszek, których miało być tak dużo. Przez moment tego chaosu wydaje mi się, że słyszę skrzypce. A potem czas się zatrzymuje. Widzę to wszystko, co uczyniłam w ciągu ostatniej minuty, dokładnie. I płaczę, głośno płaczę, ale to ze szczęścia, po raz pierwszy ze szczęścia, bo wreszcie coś poszło po mojej myśli.