Jestem dumna - nie w takim sensie, w jakim to brzmi, wręcz przeciwnie, w sensie tym złym. Jestem zbyt dumna by cokolwiek zrobić, jestem zbyt dumna, by do wielu rzeczy się przyznać. A może do tej jednej jedynej rzeczy przyznać się wreszcie powinnam? Nie sądzę, by to w jakimś stopniu odmieniło moje życie, ale przecież gorzej nie będzie. Co nie znaczy, że już jest paskudnie. Nie, raczej jest w miarę znośnie w moim życiu. Tendencja wzrostowa raczej. Sinusoida wzbija się nad oś X. Kumulacja przypada na obronę. Ojej, chyba mam widoki na coś lepszego. Tak, tak by mogło wreszcie być. Plany. Całe mnóstwo planów. Głowę sobie zaprzątam niepotrzebnie. I na kiepskie książki ostatnio trafiam. Colleen Hoover wypaliła się na beznadziejne, aczkolwiek dam jej trzecią szansę. Nie lubię bzdurnych historyjek. Bzdurne historyjki są najgorsze. Nie lubię naciąganych i mało prawdopodobnych historii. Lubie historie, w których sama potrafię się odnaleźć, ale też i znaleźć. No właśnie. Nie lubie bzdurnych historyjek, a ostatnio chyba taką na śniadanie zjadłam, wmawiając mi, że to pełnowartościowe płatki śniadaniowe. Jestem dumna i głupia.
"Więc jeśli zmierzasz w dół do pięknego kraju północy,
Pudełko czekoladek. Nie. Kalejdoskop. Też nie. Hm. Sinusoida! Tak, sinusoida. Moje życie jest pieprzoną sinusoidą. Góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra i znowu dół. Wszystko zmieniło się o 180 stopni. Chociaż jedno pozostaje niezmienne - nadal rezygnuję z magistra. Chociaż mam jeszcze miesiąc do zastanowienia się i w ciągu tego czasu znowu moje życie może zmienić trajektorię. Ale mam dość bawienia się w studenckie życie, z którego i tak nic nie wykorzystam w przyszłości. Nie oszukuję się, że mgr przed nazwiskiem jest mi niezmiernie potrzebne do znalezienia pracy. Przecież dużo mogę osiągnąć bez tego tytułu. Żyjemy w kraju, gdzie wykształcenie wyższe w gruncie rzeczy nic nie znaczy, a czasem wręcz jest utrudnieniem. 70% ludzi w Polsce kierowało się drogą liceum/technikum-studia, a jedynie 20% obrało kierunek zawodówka. I wiecie co? Mniejszość wygrywa.
Mam już trochę poukładane w głowie co chcę robić w ciągu najbliższego roku i zamierzam te plany zrealizować. Jutro okaże się czy 1/4 tego planu powiedzie się, czy też będę myśleć nad zastąpieniem tego inną rzeczą potrzebną do samorealizacji. Praca. Tylko to mi teraz w głowie, bo jednak nie patrzeć jest to przymusowe w naszych czasach.