Mój organizm wynalazł nowy gatunek grypy, fuck yeah. A właściwie organizm mojej siostry, który mnie tym zaraził. Z tym, że ja przechodzę to tysiąc razy gorzej. Grypo-różyczkowo-szkarlatynowo podobne coś. Ale nic z tych rzeczy dokładnie to nie jest. Wiem, że mogę zarazić wszystkich. Więc bardzo mi przykro, ale nie radziłabym mnie odwiedzać.
Powiem Wam, że doktorzy i pielęgniarki w Chojnicach są o wiele milsze niż te w Czersku. Szczególnie pozdrawiam jedną, przez której zastrzyk dwa dni nie mogłam chodzić. Jak zobaczyłam kobietę, po prostu znowu nie mogłam usiąść, ani zgiąć nogi i siniak też wrócił. Wracając do powiatowego miasta. Powiem wręcz, że są całkiem sympatyczne te pielęgniarki. Chociaż do lekarza z pogotowia też nie mam zastrzeżeń.
Tak więc sylwester na trzeźwo z babcią i Polsatem się zapowiada.
Jednak najbardziej o uczelnie się boję. Nie chce powtórki.
O macie na nowy rok. Żyjcie tak jak w piosnce tej.
I nic więcej, bo nie spałam od 6 godzin, czyli baaardzo długo.