Trochę mnie.

Moje zdjęcie
Nie wierzę w spadające gwiazdy. Ale wierzę w grosik wrzucony w fontannę. Czemu tak? Bo w życiu nic za darmo. https://www.facebook.com/sniez666

czwartek, 4 lutego 2016

Bitwa heterosomów z wiatrakami.

           Nie mam pojęcia, co za banał z tego wyjdzie, gdyż tak długo tego nie robiłam. Przejrzawszy, jaką infantylną pizdą byłam dawniej, uświadomiłam sobie także, że całkiem nieźle wychodziło mi wyrażanie siebie. Oczywiście nikt inny nie pojmie tego w taki sposób jaki ja rozumiem to, co ukrywa się pośród tych bazgrołów pisanych Calibri 11 (zdecydowanie wolę bardziej).  Wycofując się ze zbędnego wyrzygiwania słów na elektroniczną kartkę na temat znaczenia czcionki w dzisiejszym świecie, chciałabym również zauważyć, iż, prosto mówiąc, z pizdy zmieniłam się w jeszcze większą pizdę. Brawo ja, kwiatów nie rzucajcie, wolę półwytrawne wino, nie macie pojęcia, ile bym dała by o tej dumnej pierwszej w nocy takowe przy łóżku posiadać. W gruncie rzeczy, i to wcale nie w jakiejś marnej gytii, ale w urodziwym torfie wysokim, coś musi być ze mną nie tak, skoro powtarzam się jak katarynka na głośnych jarmarkach, ale rezultaty z mojego pieprzenia ulegają deformacji w każdej możliwej przestrzeni. I w czasie. I ogólnie w formacie 5D, gdzie każdy jeden element ulega samoistnemu rozpieprzeniu. Jak kolor biały rozpieprza się pod pryzmatem na inne kolory. Lada moment, na mój licznik wskoczy ćwierćwiecze, a ja będę mogła pogratulować sobie jedynie uzyskania tytułu licencjata, chociaż w dzisiejszych czasach i w tutejszym kraju nie jest to zbyt wielkim osiągnięciem – właściwie jedynym osiągnięciem wartym uwagi w etapie życia jakim są studia są „chęci”. I choć życie nasze nic nie warte – Evviva l’arte! Bardzo ważny margines. Ale do rzeczy.
Rozglądam się w około – gratulacje młoda damo, masz 23 lata i posiadasz telefon i laptopa, dobra materialnie znajdywanie niemalże w każdym gospodarstwie domowym, czyli krótko mówiąc gówno masz. Mając 18 lat marzyłam, żeby mieć chłopaka, mając lat dwadzieścia marzyłam, żeby ukończyć studia, mając 23 lata umieram (według kogoś tam, co stwierdził coś tam, że nie marząc umierasz, chociaż powiem, że spotkałam się z przykładem ogólno pojętego bytowania bez zbędnych kolorowych chmurek nad głową). Wracając – mając 23 lata umieram, pozbywając się z umysłu zbędnych imaginacji na temat chęci posiadania czegokolwiek. To jest mój problem nocy dzisiejszej, który chciałabym do rana zmienić i słowo daję! – rano o tym zapomnę. To wszystko sprowadza się do tego, iż chciałabym zostać wreszcie usłyszana i zauważona, nie mówiąc już o wypełnieniu moich próśb dotyczących poprawy mojego pasku emocjonalnego, widniejącego nieco poniżej linii biustu, który, mimo iż zazwyczaj sinusoidalny, utrzymuje się dumnie poniżej społecznej normy zadowolenia z życia. Stop - tabula rasa enter, dam się wyciszyć na moment.
Niestety, nadal nic się nie zmieniło w sposobie spoglądania w lustro. Jestem leniwa – nie wstaje z budzikiem, znaczy budzę się, ale totalnie nie mogę tego nazwać wstawaniem. Dopadł mnie koszmar zmarnotrawionego życia, w którym moje „koleżanki” chwalą się latoroślami, a ja wstawiam na Instagrama kolejne zdjęcie mojej niezbyt zmęczonej TWARZY, mówiący wszem i wobec „patrzcie, bez pieluch, bez pracy, bez zmartwień, zabijcie mnie”. Co ja najlepszego narobiłam, zniszczcie tą kolorową chmurkę, która pojawiła się właśnie nad moją głową. Mama mówi koleżankom, że jestem śmiertelnie chora na chęć stania się inkubatorem, czasem wydaje mi się, że jestem tak jakby pośmiewiskiem w tej kwestii. Ale spokojnie, to tylko kaprys wynikający z posiadania jednakowych chromosomów płci. Wiem dokładnie o co w tym chodzi, otóż chciałabym wreszcie coś stworzyć, co przetrwałoby trochę dłużej niż ja na tym świecie, zostawić po sobie jakiś ślad i co z tego, że niezauważalny dla milionów, ale jednak odcisk nietoperza w Jaskini Niedźwiedziej też ma jakieś znaczenie.
Chyba życie trochę za bardzo mnie jednak przyciska. Chociaż może to nie życie, ale jakiś przymus spełnienia obowiązku społecznego, jakim jest stworzenie rodziny co najmniej 2x2, dla zachowania dodatniego przyrostu naturalnego. Chciałabym wyrosnąć z tego poczucia, ale chyba moje heterosomy XX są zaprogramowane tak, by w pewnym momencie swojego życia pomyśleć o byciu matką polką.  Chciałabym być młodsza. I starsza jednocześnie. Chciałabym być mniej leniwa i chciałabym mniej się przejmować. Chciałabym zamknąć się we własnych czterech ścianach z butelką półwytrawnego wina przy łóżku. I – Boże – chciałabym żeby Internet zaczął chodzić, bo spójrz jakie bzdury tu wypisuje.
Kiedy ja zaczęłam tak strasznie kląć?