Trochę mnie.

Moje zdjęcie
Nie wierzę w spadające gwiazdy. Ale wierzę w grosik wrzucony w fontannę. Czemu tak? Bo w życiu nic za darmo. https://www.facebook.com/sniez666

sobota, 9 marca 2019

TheRabbit.

Nie owijając w bawełnę, choć ostatnio to pożądany przeze mnie materiał, z pisaniem jest jak z piciem i chyba nie ma w tym porównaniu wyjątków. Piszesz, jak coś się dzieje, piszesz jak nie dzieje się nic, albo piszesz, żeby coś dziać się zaczęło. A jak jesteś w ciąży, to nie pijesz. Przepraszam - nie piszesz. Wróć, co?
Jak dziś pamiętam ten post i to uczucie, które mówiło mi, że czas stać się ludzkim inkubatorem - tak to wtedy określiłam. Jakiś czas, podczas różnego rodzaju perturbacji życiowych, to uczucie było wygaszone, potem wróciło na okres jesieni i spieprzyło gdzieś. Spieprzyło, bo gdzieś tam mój organizm podświadomie wysłał do mózgu impuls - STAŁO SIĘ.
Sama nie wiem, w jaki sposób to działa, że moment, w którym się o tym dowiedziałam, ten fioletowy podlany moczem patyczek, wywołał u mnie lawinę wymiotów i potok płaczu. Nie, w moim przypadku nie było to szczęście, bo nie oszukujmy się - szczęście to ostatnie, co mi do głowy przychodzi. To był płacz wywołany poczuciem beznadziejności - ale jak to, przecież jestem tak nieodpowiedzialnym człowiekiem i za dziewięć miesięcy nadal nim będę, przecież tak w ogóle to czuć ode mnie jeszcze resztki wypitej wczoraj whisky, jestem patologiczna, na bank dziecko urodzi się chore, albo mi je zabiorą. Mam 26 lat, nie jestem moją matką by mieć męża i chodzącą dwójkę małych szkrabów. Wewnątrz czuję się jakbym nadal miała te 16 lato żadnych zobowiązań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz